W sobotę 04.11.2000 r. rozmawiałem ponad 1,5 godziny z Tymkiem na temat kursu zastępowych. Przy okazji Tymek zwierzył mi się ze swoich wątpliwości. To stało się impulsem do napisania tego listu. W paru słowach rzecz sprowadza się do tego, że on się dalej zastanawia czy w ogóle chce być drużynowym, czy to nie jest dla niego strata czasu. I nie chodzi tu o to, że mu się nie chce nic robić. Wszyscy wiemy, że jest to bardzo wartościowy i ideowy chłopak. Po prostu nie widzi sensu i wystarczająco wartościowego celu. Ma też inne możliwości dla swej społecznej aktywności, których sens jest dla niego bardziej jasny i bardziej atrakcyjny. Obawiam się, że w tej konkurencji służba instruktorska w Szesnastce nie ma większych szans.

I , tu was zaskoczę. Ja go niestety rozumiem. Jest to już jest drugi z kolei taki przypadek gdy wartościowi ludzie wychowani w Szesnastce przestają dostrzegać w niej wystarczająco ambitne dla nich pole służby. To, że tak się dzieje jest niestety wyłącznie naszą winą. Polega ona na tym, że nie potrafiliśmy wskazać wystarczająco ważnego celu takiej służby. A nie potrafiliśmy, bo dopuściliśmy do całkowitego spłycenia ideowego oblicza drużyny. Jedni przez brak zainteresowania, inni przez brak zrozumienia. Satysfakcjonowało nas, że coś tam się kręci. Ale to, że się kręci, to nie wystarcza. Po pierwsze kręci się coraz słabiej, a po drugie nie całkiem wiadomo, w którym kierunku się kręci i właściwie po co.

Harcerstwo to nie klub turystyczny, narciarski, kajakowy, rowerowy ani nawet nie szkoła przetrwania. A drużyna spłycona została do tego tylko poziomu i mamy to co mamy. Każdy wyspecjalizowany klub turystyczny i każda szkoła przetrwania będą w swojej dziedzinie lepsze i bardziej dla chłopców atrakcyjne. My tej konkurencji nie wygramy. Owszem, wszystko to można robić w drużynie, ale nie jako cel sam w sobie, tylko jako metoda na osiągnięcie innego celu. A cele harcerskie były, są i będą znacznie bardziej ambitne. Żeby nie używać patetycznych słów, nazwijmy je w uproszczeniu, wychowaniem obywatelskim. Niestety, ogromna większość Polaków, w tym także instruktorów, lekceważy obecnie potrzebę takiego wychowania, kupując retorykę, wciskaną nam przez tzw. elity, że żyjemy w Polsce naszych marzeń i że wszystko co obywatel może dla Niej i dla siebie zrobić, to raz na parę lat, iść na wybory i zagłosować na jedną z trzech partii lansowanych przez ich własne media. Resztę drobiazgów, które dzielą nas od „raju na ziemi" dopracują za nas politycy i urzędnicy, którym wystarczy tylko za to dobrze zapłacić. Tymczasem, przed Polską, przed harcerstwem, a więc i przed Szesnastką, stoją dziś zadania jeszcze bardziej poważne niż w latach 80-tych. Nie chcę się nad tym rozwodzić, więc streszczę je w paru dosadnych słowach.

Dawniej mówiło się, że naród to bydło. Dziś gołym okiem widać, że jest jeszcze gorzej. To już nie bydło tylko trzoda chlewna do tego stopnia unurzana w gównie, że zatraciła instynkt samozachowawczy. Naszym zadaniem jest wyrwać z chlewu, jak największą ilość jednostek, wyposażyć je w odpowiedni system wartości, wiedzę i nawyki życiowe, które pozwolą im żyć na wolności i przetrwać mentalnie i fizycznie poza tym chlewem, a w przyszłości uchronić przed nim następne pokolenia. To jest wciąż to samo zadanie, które stawiali przed sobą skauci w 1911r. ucząc włościan czytać i opowiadając im o Polsce. I to samo dla którego, my w latach 80-tych, woziliśmy bibułę po całym kraju. Różnica polega tylko na tym, że wtedy było więzienie dzisiaj jest chlew, wtedy były kajdany, a dziś koryto.

Zgodzę się, że taki cel, nie rysuje się zbyt wyraźnie w odniesieniu do drużyny młodszoharcerskiej. Ale uparcie twierdzę, że cel ten musi przyświecać drużynowemu. Musi on być świadomy, że wszystko co się w drużynie dzieje, ma służyć do osiągnięcia tego celu. Jego zadaniem jest stwarzać sprzyjającą temu atmosferę ideową. Wystarczy tylko dobrze się przyjrzeć, żeby zobaczyć prosty związek między praktykowaniem puszczaństwa i obozownictwa, kształtowaniem zaradności życiowej itp., a aktywną postawą życiową. Byli harcerze rzadko są klientami socjalistycznego państwa opiekuńczego. Oni biorą się z życiem za bary. Nie uzależniają się od polityków i opieki społecznej. Są ludźmi wolnymi. Jeżeli jeszcze zdołamy ugruntować w nich chrześcijański system wartości, zaszczepić ideały służby i braterstwa, to w przyszłości będą poszerzać sfery wolności, będą dobijać się o sprawiedliwość i równość wobec prawa, nie tylko dla siebie ale i dla innych. Dopiero, gdy w ten sposób zdefiniujemy cel służby instruktorskiej, nabiera ona głębszego i atrakcyjnego sensu.

A przecież, możemy pójść jeszcze dalej i odtworzyć harcerstwo starsze. Wtedy, oprócz kształtowania nawyków i charakteru, będziemy mogli wyposażyć chłopców w wiedzę i umiejętności bezpośrednio potrzebne do bystrej oceny rzeczywistości oraz rozpocząć autentyczną służbę społeczną. A pola do takiej służby bynajmniej nie ubywa, trzeba tylko nieco bystrzej spojrzeć na otaczający nas świat i dostrzec upadek kultury, zdziczenie obyczajów, utratę suwerenności państwowej, eksplozję przestępczości i coraz większą niewolę ekonomiczną w jaką znów popadamy, tyle że tym razem stopniowo i dyskretnie. W czyją niewolę? Ano w niewolę socjalistycznego państwa, które jest narzędziem zniewolenia w ręku nowej klasy panującej. Klasy polityków i urzędników, którzy zawładnęli strukturami państwa, gnojąc i wykorzystując jednostki najbardziej aktywne, a uzależniając od siebie motłoch i podlizując mu się jednocześnie, by ten uwierzywszy w swoją mądrość i nieomylność, przekupiony kolejnymi kosztownymi przywilejami, raz na cztery lata dokonał wyboru swego oprawcy i zalegalizował dokonujący się rozbój. Nie jest to żadna rewolucyjna demagogia. To jest smutna prawda, którą można udowodnić na tysiące sposobów. Po latach samozadowolenia po upadku komunizmu, coraz więcej zwłaszcza młodych ludzi zaczyna dostrzegać tę prawdę i zaczyna im ona mocno doskwierać. Czy wśród nich ma zabraknąć harcerzy, a zwłaszcza harcerzy Szesnastki?

Jeżeli historia może nas czegoś nauczyć, to przyjrzyjmy się historii Szesnastki. Kiedy drużyna była wspaniała? Wtedy gdy przyświecały jej ideały służby, bo tylko one mogą porwać ideową młodzież. Tak było do roku 20-tego, w latach 30-tych i 40-tych, w połowie lat 50-tych i w latach 80-tych. Kiedy były kryzysy? Ano wtedy gdy wiara w sens takiej służby zanikała. Początek lat 20-tych, lata 60-te i 70-te i 90-te. Wtedy najbardziej ideowa młodzież odchodziła z drużyny lub wcale do niej nie wstępowała. Taka młodzież istnieje i dziś w społecznościach licealnych i studenckich. Myślę, że Tymek coś wie na ten temat bo należy do takiego właśnie ideowego środowiska. Szesnastka powinna się w ten nurt włączyć bo jak długo, tacy obywatele będą w mniejszości, tak długo jako społeczeństwo, żyć będziemy w niewoli. Napisałem ten list, żeby zmusić Was do dyskusji o sprawach naprawdę najważniejszych. Chciałbym, żeby do niej doszło i chciałbym, jeżeli zgodzicie się ze mną, żebyśmy się ostro zabrali do roboty i pomogli Tymkowi nie tylko uwierzyć w sens służby instruktorskiej, ale także pomogli mu wydźwignąć Szesnastkę z marazmu, by była zdolna podjąć taką służbę.

PROGRAM NAPRAWCZY DLA SZESNASTKI

Najważniejsze zadanie to odbudować etos ideałów harcerskich w obecnej drużynie. Bez tego, wszystkie wymienione niżej działania nie mają sensu, bo prowadzą do nikąd . W ogóle nie ma sensu ich podejmować. Ponadto, ma to takie praktyczne znaczenie, że bez tego nie mamy co liczyć na to, że najbardziej wartościowi kandydaci na drużynowych, będą chcieli te funkcje obejmować. Jeżeli nie pokażemy im głębokiego i ważnego sensu harcerskiej służby (tak jak to było choćby w latach 80-tych), nie mamy co liczyć na to, że najwartościowsze jednostki będą tą służbę podejmować. Wręcz przeciwnie, będą odchodzić tam gdzie będą widzieć taki sens, do różnego typu stowarzyszeń i organizacji religijnych i politycznych. Drużynie pozostanie liczyć jedynie na chłopców o płytkiej świadomości, niskich aspiracjach i podejrzanych motywacjach do działania. Mianowanie takich drużynowych, na zasadzie sprzężenia zwrotnego, doprowadzi do kolejnego spłycenia pracy. Tacy drużynowi nie mogą stanowić wzoru do naśladowania, a to z kolei neguje w całości sens istnienia Szesnastki, gdyż harcerstwo jako system wychowawczy opiera się o fundament wychowania poprzez przykład osobisty instruktora. Moim zdaniem, i znacie je od dawna, drużyna, która tych założeń nie realizuje, w ogóle nie powinna istnieć. Szesnastka tym się jednak różni od innych drużyn, że ze względu na jej historię i tradycję, rozwiązanie jej z powodu, być może, przejściowego kryzysu stanowiłoby ogromną stratę społeczną. Stąd ciąży na nas ogromna odpowiedzialność za poziom prowadzonej w Szesnastce pracy i jakość jej kadry instruktorskiej. Dlatego wszystkich, którzy przedstawione wyżej poglądy podzielają i poczuwają się do tej odpowiedzialności wzywam do dyskusji na temat przedstawionego projektu i przede wszystkim do aktywnego włączenia się w jego realizację.

Założenia

Idą czasy, w których coraz trudniej będzie znaleźć ideowego i wartościowego drużynowego mogącego poświęcić bardzo dużo czasu na prowadzenie drużyny. Tym większy nacisk należy położyć na pracę w zastępach. Jest to kierunek właściwy jako, że system zastępowy jest jednym z filarów metodyki harcerskiej. Żeby ten system mógł działać sprawnie i prawidłowo musimy ogromny nacisk położyć na kształcenie zastępowych., pracę w zastępach i tworzenie nowych zastępów na terenie okolicznych szkół, a zwłaszcza gimnazjów. W ten sposób, w przyszłości wychowamy więcej kadry instruktorskiej. Musimy też włączyć się aktywnie w nurt ideowego harcerstwa, po to aby stworzyć warunki do współdziałania, rywalizacji i kształcenia kadry. Wewnątrz samej tylko Szesnastki tego chłopcom nie zapewnimy.

W tym celu proponuję stworzyć następujący mechanizm:

  1. Stworzyć tradycję kolejnych, prestiżowych edycji kursu zastępowych
  2. Stworzyć zwyczajowe elementy specjalnego traktowania chłopców posiadających Patent Zastępowego, a jeszcze bardziej specjalnego tych zastępowych, których zastęp w całości zostanie objęty kolejną edycją kursu. 
  3. Znacząco podnieść rangę zastępowego. 
  4. Ukierunkować całą pracę w drużynie na pracę w zastępach, a do zadań drużyny zaliczyć: 
    1. kształcenie zastępowych – minimum dwie edycje kursu rocznie. 
    2. organizowanie punktacji, zawodów i gier między zastępami /zbiórki drużyny, wycieczki, biwaki
    3. organizowanie wszelkich innych działań drużyny jako sumy zadań wykonywanych przez zastępy np. Choinka lub wręcz powierzanie ich poszczególnym zastępom np. Sulimczyk, Strona WWW 
    4. organizowanie prób i biegów na stopnie 
    5. organizowanie prób na sprawności 
    6. organizowanie biegu grunwaldzkiego 
    7. organizowanie obozów i zimowisk 
  5. Stworzyć warunki lokalowe do odbywania zbiórek zastępów na terenie szkół, a jeżeli się nie da to w bezpośredniej ich bliskości. 
  6. Stworzyć warunki finansowe dla realizacji podejmowanych przez zastępy i drużynę działań – skuteczne uaktywnienie fundacji 
  7. Przyjąć założenie stopniowej ekspansji Szesnastki na kolejne szkoły, tworzenia nowych plutonów, a w przyszłości i drużyn, w celu stworzenia możliwości wykazania się absolwentów kursów we własnych stworzonych przez siebie zastępach. Tego typu podejście zapewni również możliwość awansu dla najlepszych zastępowych na funkcje przybocznych i drużynowych, a to oznacza w przyszłości obfitość kadry instruktorskiej. W tym celu należy: 
    1. powoływać na kolejne edycje kursu chłopców, którzy rozpoczęli służbę w Szesnastce w podstawówce, ukończyli podstawówkę i przeszli do gimnazjum
    2. namawiać absolwentów do zakładania własnych zastępów we własnych gimnazjach, a później w liceach
    3. założyć, że za kilka lat Szesnastka przekształci się w silny męski Szczep w ramach ZHP, albo co wydaje mi się lepszym rozwiązaniem w męski hufiec w ramach ZHR (statut ZHR przewiduje taką możliwość)
  8. Ponownie rozważyć możliwość przejścia do ZHR. Argumenty:
    1. ZHP w obecnym kształcie, to w praktyce, wbrew oficjalnym deklaracjom, bezideowa organizacja wpisująca się w ten nurt społeczny, który reprezentowany jest politycznie przez SLD. Jest to nurt sprzeczny z cała historią i tradycją Szesnastki, sprzeczny z losami i aspiracjami większości Zawiszaków, a przede wszystkim prowadzący do degradacji cywilizacyjnej i demoralizacji narodu czego nie można w żaden sposób pogodzić z ideałami harcerskimi. 
    2. ZHP nie posiada odpowiedniej kadry i jest w stanie kompletnego rozpadu organizacyjnego, przez co nie może organizować płaszczyzny rywalizacji i współdziałania między drużynami, nie może kształcić ani inspirować drużynowych. Władze ZHP nie posiadają żadnego autorytetu, którego istnienie jest warunkiem koniecznym do tego by spełniały swoją rolę wobec drużyn. 
    3. Uważam, że obecna ideowa i organizacyjna sytuacja Szesnastki jest odzwierciedleniem sytuacji w całym ZHP, co nie jest przypadkiem lecz wynika bezpośrednio z atmosfery wychowawczej tej organizacji. 
    4. Przynależność do ZHR jest trudna gdyż władze związku stawiają duże wymagania drużynowym i drużynom. W tym sensie jest to organizacja elitarna. Jej filozofia działania opiera się na bliskim mi założeniu, że lepiej rozwiązać bezideową drużynę niż pozwolić jej kompromitować harcerstwo i demoralizować harcerzy. Przypominam wam, że to założenie elitarności harcerstwa jest dziedzictwem doświadczeń i aspiracji Szesnastki, która ZHR tworzyła i w dużej mierze nadawała mu ton w pierwszych latach istnienia. Tu proszę niektórych z Was o rachunek sumienia i odpowiedź na pytanie czy przypadkiem chęć pójścia na łatwizną i ominięcia tych wymagań nie było bezpośrednią przyczyną powrotu Szesnastki do ZHP. Osobiście uważam, że funkcjonowanie w tak wymagającym towarzystwie, jakkolwiek trudne, jest dla każdej drużyny korzystne, bo wymusza dostosowanie się do poziomu przynajmniej minimalnych wymagań. 
    5. ZHR jest organizacją ideową, w której deklaracje ideowe traktuje się z powagą. Deklaracje te mają bezpośredni wpływ na działalność związku, decyzje i postawę jego władz. 
    6. ZHR stwarza swoim instruktorom doskonałe warunki kształcenia i wymiany pomysłów. Jest bogate w intelektualną refleksję nad harcerstwem, wszelkimi przejawami życia harcerskiego i służby instruktorskiej. 
    7. Z podanych wyżej powodów ZHR stwarza instruktorom, a zwłaszcza drużynowym właściwą atmosferę, dostarczając motywację do służby i samodoskonalenia. Wskazuje jasny i atrakcyjny cel służby instruktorskiej czego nam obecnie tak bardzo potrzeba. 
    8. ZHR jest organizacją, której charakter odpowiada logice dziejów i charakterowi Szesnastki. Nie bez znaczenia jest też fakt, że Szesnastka współtworzyła ZHR, a jego dzisiejsza formuła jest wynikiem doświadczeń między innymi naszej drużyny, która odegrała ogromną, inspirującą rolę w powstaniu ZHR. To była wtedy, i twierdzę, że jest nadal, organizacja najbliższa naszemu pojmowaniu prawdziwego harcerstwa. 
    9. Większość najlepszych drużyn Harcerskich jest w ZHR. To samo dotyczy drużyn UNDHR, której Szesnastka była pomysłodawcą i założycielką. Dlaczego nas nie ma w tym towarzystwie? Dlaczego otaczamy się harcerskim motłochem i popłuczynami po HSPS upodabniając się stopniowo do niego? Czemu nie chcemy podjąć ambitnych wyzwań w rywalizacji i współdziałaniu z najlepszymi drużynami harcerskimi? Nasza zawiszacką ambicja do bycia najlepszymi realizuje się obecnie na poziomie III ligi, podczas gdy moglibyśmy grać w ekstraklasie. Naprawdę moglibyśmy się dużo nauczyć i podpatrzyć u innych dobrych drużyn. 
    10. Uwierzcie mi, bo wiem co mówię. Byłem drużynowym od 1977r. Coś tam usiłowaliśmy razem „rzeźbić", żeby przetrwać z honorem tamte lata i nie dać się zwariować. Jednak rozkwit Szesnastki nastąpił dopiero po 1980r. Nie dlatego, że Solidarność coś nam dała. Tylko dlatego, że pomimo represji władz ZHP, nastąpiło spotkanie Szesnastki z innymi dobrymi drużynami KIHAM-u, UNDHR-u, potem Ruchu i w końcu ZHR-u. One przejęły coś od nas i my od nich. Dzięki temu nastąpiła odnowa harcerstwa i dzięki temu praca Szesnastki szła wtedy na najwyższym poziomie. Wzajemnie się do tego mobilizowaliśmy i inspirowaliśmy. Kto tego mechanizmu współzależności nie rozumie temu należy tylko współczuć. 
    11. Czy pamiętacie nasz stosunek do władz ZHP w latach 70-tych i 80-tych? Dziś obserwuję to samo – pogardę, lekceważenie i faktyczne wypowiedzenie posłuszeństwa. Czy to jest właściwe? Tylko, że wtedy nie było alternatywy. Dziś jest.

Podsumowując, jest to typowy model wychodzenia z kryzysu przez „ucieczkę do przodu". To nie jest łatwe zadanie. Wymaga intelektualnej otwartości, przełamania stereotypów i cywilnej odwagi. Być może będzie wymagało od nas dużego zaangażowania, a nawet powrotu do czynnej służby. Czy możemy tyle z siebie wykrzesać?

Marek Gajdziński
Warszawa, 10.11.2000 r.