Wspólne wycieczki i ćwiczenia zbliżyły obie grupy: bez względu na to, że wywodziły się z dwóch różnych organizacji, postanowiono połączyć się w jedną drużynę i pracować dla celów tylko skautowych. W marcu 1912 roku nastąpiła wspólna konferencja szarż, na której połączenie stało się faktem dokonanym. Jednocześnie obaj przywódcy zdecydowali, że muszą nabrać doświadczenia i wiadomości, potrzebnych do prowadzenia drużyny. 

Wiosna 1912 r. Ćwiczenia polowe pod Warszawą. Z tyłu pod drzewem drużynowy Jurek Wądołkowski.
Zdjęcie: "Z dziejów Harcerstwa Polskiego 1910-1939"

Podówczas w Warszawie działali druhowie: Jerzy Grodyński i Affanasowicz, obaj delegowani z Naczelnej Komendy Skautowej ze Lwowa w celu nawiązania kontaktu z Kongresówką i służenia swym doświadczeniem młodszemu skautingowi warszawskiemu. Przy ich udziale powstała w Warszawie Naczelna Komenda Skautowa, jako naczelnictwo drużyn na ziemiach zaboru rosyjskiego, podlegająca jednak Komendzie Skautowej we Lwowie. Poza tym, obaj organizowali kursy dla drużynowych, zaznajamiając zarówno z techniką jak i ideologią harcerstwa. 

Na taki to właśnie kurs wybrali się w celu zdobycia potrzebnej wiedzy – Jurek Wądołkowski i Janusz Rudnicki. Kurs odbył się na Wielkanoc 1912 r. w Strachowie, w willi państwa Rudnickich i dał uczestnikom bardzo dużo wiadomości, szczególnie z dziedziny techniki. 

Wiosna 1912 r. Uczestnicy i instruktorzy pierwszego kursu skautowego w Kongresówce odbytego w wilii państwa Rudnickich w Strachowie koło Urli.
Stoją w ostatnim rzędzie od lewej: A. Starzyński, H. Sieciński, K. Odynecki, S. Hiszpański.
Drugi rząd od lewej: I. Wadowski, K. Noskiewicz, Janusz Rudnicki, M. Affanasowicz, J. Grodyński, K. Morris, Jan Rudnicki (ojciec).
Klęczą od lewej: K. Bociański, (?) Tatarkiewicz, M. Łukowski, K. Dąbrowski, F. Francikowski.
Siedzą od lewej: Roman Umiastowski, Jerzy Wądołkowski, Adam Rudnicki.
Zdjęcie "Z dziejów Harcerstwa Polskiego 1910-1939".

Po powrocie Wądołkowski oddał chwilowo prowadzenie drużyny Januszowi Rudnickiemu, który sprawował obowiązki drużynowego mniej więcej przez miesiąc ( od marca do kwietnia włącznie). Sam zaś wykorzystując zdobyte doświadczenie, zorganizował pierwszą większą, bo tydzień trwającą, wycieczkę drużyny do Grotowic nad Pilicą. Wycieczka, dzięki gościnności państwa Zdziarskich, których dwaj synowie byli członkami Drużyny, udała się znakomicie. Uroku dodawała jej konieczność konspirowania się, wobec zdecydowanie niechętnego stanowiska policji carskiej, która to konieczność była niewątpliwie wielką atrakcją dla uczestników i nadawała pozory czegoś bardzo ważnego i niesłychanie niebezpiecznego.

Drogę więc od Skierniewic do Rawy „przebyto szykiem bardzo rozluźnionym, uprzednio jadąc w kolei, każdy oddzielnie, i spotykając się w lesie za miastem. Od Rawy do Grotowic – wozami państwa Zdziarskich". 
(J. Wądołowski. Historia Drużyny, str. 2, Album Drużyny). 

Wobec tak piekielnych chytrości wszystko przeszło bez wypadków i spędzono cały tydzień na cudownych ćwiczeniach terenoznawczych, sygnalizacyjnych i pionierskich. Pamiętać bowiem należy, że to co dziś wydaje się przeciętnemu harcerzowi miłą rozrywką i odpoczynkiem, dla nich było przecież przygotowaniem do przyszłej wojny o wolność. A wtedy pojęcie to nie było tak, jak dziś wyświechtane przez ciągłe bezkarne i bezmyślne powtarzanie, ale miało swoją głęboką i prawdziwą treść. I dlatego, jeżeli będziemy się spotykali w niniejszej pracy z cytatami z dawnych dokumentów, w których używane są takie słowa jak: Ojczyzna, Wolność i Poświęcenie to pamiętać musimy, że używali ich ludzie, dla których pojęcia te były naprawdę czymś drogocennym i którzy własnym życiem potrafili je przypieczętować. 

Wiosna 1912 r. Uczestnicy wycieczki do Grotowic.

Wiosna 1912 r. Wycieczka do Grotowic. Obiad w okopie.

Po wycieczce do Grotowic, wskutek wynikłych nieporozumień, o których nie mamy bliższych wiadomości, na drużynowego został wyznaczony z poza Drużyny druh Kazimierz Odynecki, szybko zmieniony przez druha Romana Umiastowskiego, który prowadził Drużynę do wakacji. Okres ten „obcego panowania" mógł trwać mniej więcej przez cztery miesiące, po czym kierownictwo objął znowu Jurek Wądołkowski

Po wakacjach rozpoczęła się praca bardzo intensywna. Według notatek J. Wądołkowskiego, „pracę w plutonie złożonym początkowo z jednego zastępu, prowadzono b. intensywnie; co drugi tydzień odbywały się wycieczki na dalsze odległości (lasy za Piasecznem i Lesznowolą, Majdan na szosie Lubelskiej, Sieraków, i t.p.); zebrania odbywały się regularnie, wszyscy uczęszczali na lekcje gimnastyki, które prowadził pan Sosiński, niezmiernie życzliwie odnoszący się do prac naszych.

Prace szły tem intensywniej, że "uważaliśmy się za kadrę, która ma się rozrosnąć w wielką drużynę". Kandydatów przyjmowano bardzo wolno i bardzo ostrożnie – zaledwie kilku w ciągu całego roku szkolnego. Zwrócono natomiast uwagę na "wyszkolenie dobre wszystkich członków"."

Roman Różycki - "Kronika 25 lat dziejów Szesnastki 1911-1936" - Warszawa 1936 r.
Pisownia zgodna z oryginałem. Przepisał wyw. Marcin Weiss.

UZUPEŁNIENIE

Połączenie obu oddziałów skautowych działających w szkole Staszica było fragmentem szerszej akcji scaleniowej na terenie Warszawy, gdzie od listopada 1911 r. działała tajna komisja porozumiewawcza różnych organizacji niepodległościowych prowadzących pracę metodą skautową. W rezultacie, w początkach 1912 r. powołana została tajna Naczelna Komenda Skautowa w Kongresówce jako władza zwierzchnia wszystkich odłamów skautingu. NKS zobowiązała się przestrzegać zasad pracy i instrukcji płynących ze Lwowa, ale nie podporządkowała się bezwzględnie tamtejszemu Naczelnictwu Skautowemu zachowując dla siebie pewien stopień autonomiczności. NKS była organem bardziej politycznym niż skautowym. Tworzyły ją osoby niezaangażowane w bezpośrednią pracę skautową. Reprezentowały one te organizacje, które komendę powołały i oddały pod jej zwierzchnictwo swoje oddziały skautowe, m. in. Zarzewie, Organizację Młodzieży Narodowej, Eleusis, Sokoła, Organizację Młodzieży Postępowo - Niepodległościowej i inne. Zadaniem NKS było czuwać nad ogólnie ustaloną linią wychowania skautowego i kierunkiem pracy realizowanej w drużynach. Jako że komendę powołały organizacje o różnych programach ideowych i politycznych, ścierały się w niej rozmaite koncepcje i zapatrywania na rolę skautingu. Do większych kontrowersji jednak nie dochodziło. Nazwisk członków NKS, z wyjątkiem jednego, nie ujawniono nawet drużynowym. Wszelkie rozkazy i decyzje przekazywane były przez jedynego jawnego członka komendy, którym przez kilka pierwszych tygodni był Kazimierz Odynecki.

Przy okazji przyjazdu do Warszawy emisariusza lwowskiego Naczelnictwa, dha Grodyńskiego, powołano do życia tzw. pluton instruktorski grupujący kadrę istniejących oddziałów skautowych. Kierowali nim K. Morris i R. Umiastowski. Pluton złożony z kilkunastu starannie dobranych skautów odbył na Wielkanoc 1912 r. pierwszy kurs instruktorski na terenie Królestwa. Kurs prowadzono w letniej wilii państwa Rudnickich położonej w Strachowie, w lasach w okolicach wsi Urle nad Liwcem. Warunki tam panujące były dość trudne ze względu na konieczność konspiracji i dotkliwe zimno panujące w pomieszczeniach nieprzystosowanych do panujących wówczas warunków pogodowych. Mimo to przerobiono cały dostępny wtedy zakres wiedzy skautowej, kładąc szczególny nacisk na technikę i przystosowanie jej do potrzeb wojskowych.

Po kursie powołano do życia Radę Drużynowych. W jej skład weszli wszyscy "kierownicy drużyn", a przewodził jej jawny członek NKS, którym po Odyneckim został C. Jankowski. Rada kierowała bieżącą pracą warszawskiego skautingu, podlegając wskazaniom tajnej NKS przekazywanym za pośrednictwem Jankowskiego.

Nieporozumienia dotyczące funkcji drużynowego, które miały miejsce na wiosnę wynikały właśnie z pierwszych decyzji warszawskiej NKS. Prawdopodobnie uznano, że wiek drużynowych jest nieodpowiedni do sprawowania tak poważnych funkcji. Jurek Wądołkowski i Piotr Olewiński mieli wtedy po 17 lat, a Janusz Rudnicki zaledwie 15. Ponadto, kurs dla szarż, który prowadzony był na Wielkanoc, mógł w opinii NKS wykazać pewne braki chłopców w przygotowaniu do pełnienia tak odpowiedzialnych obowiązków. Kazimierz Odynecki, który w kwietniu został wyznaczony na drużynowego, był podówczas już zdekonspirowany jako członek NKS. Można więc przypuszczać, że wobec młodego wieku drużynowych i słabego ich przygotowania, postanowiono wyznaczyć im kogoś w rodzaju dorosłego i doświadczonego kuratora. Mógł nim być oczywiście tylko ujawniony członek NKS.

Kronikarz wspomina o "nieporozumieniach" i "obcym panowaniu". Być może obce, "dorosłe" zwierzchnictwo nie przypadło do gustu chłopcom, którzy zdążyli się już zżyć ze sobą. Być może dorosły drużynowy nie potrafił wejść z nimi w odpowiednie relacje. W końcu sam nie miał prawie żadnego doświadczenia skautowego. Mogło to rodzić konflikty. Dość, że po wakacjach wycofano się z kontynuowania tej praktyki, postanowiono dać szansę młodym i wszystko wróciło "do normy".

Według Błażejewskiego "Pod koniec 1912 r. było już w Warszawie 11 drużyn. Prowadzili je m. in.: drużynę im. R.Traugutta - Stefan Pomarański, im. T. Rejtana - Stanisław Rudnicki, im. ks. J. Poniatowskiego - Marek Prószyński (współdziałał tu ks. Kazimierz Lutosławski), im. Zawiszy Czarnego - Jerzy Wądołkowski, im. S. Żółkiewskiego - Roman Umiastowski, im. W. Łukasińskiego - Kazimierz Bociański, im. Sz. Konarskiego - Jan Linder, im. J. Sowińskiego - Janusz Rudnicki.". Można przyjąć, że jest to kompletny spis drużyn, które dały początek warszawskiemu harcerstwu. 

Marek Gajdziński (2003 r.)

ZAWISZACY

Jesienią 1912 r. Janusz Rudnicki został skierowany przez NKS do objęcia kilku zalążków skautowych na terenie różnych szkół warszawskich. Łącząc je utworzył drużynę im. gen. J. Sowińskiego (późniejsza 9WDH), którą prowadził do 1916 r. 

Wojciech Bogusławski (1986 r.) 

Trzeba pamiętać, że w tamtym czasie, po zaledwie roku od powstania skautingu i powołania pierwszych drużyn, nie mogło istnieć jeszcze silne przywiązanie do macierzystej drużyny. Poza tym Ci, którzy skauting wtedy tworzyli mieli silne poczucie misji. Żyli autentycznym pragnieniem rozprzestrzenienia idei skautowej na jak najszersze kręgi młodzieży polskiej. Pracowali razem tworząc Radę Drużynowych. Nic więc dziwnego, że Janusz podjął się nowego zadania, tym bardziej, że w drużynie Zawiszy Czarnego nie było miejsca dla trzech tak silnych osobowości, jak Jurek, Piotrek i Janusz. Janusz był zresztą najmłodszym z nich. Dzięki Januszowi Rudnickiemu i innym oficerom skautowym, którzy w latach następnych opuścili naszą drużynę i objęli inne funkcje, możemy dziś bez żadnej przesady powiedzieć, że instruktorzy Szesnastki wnieśli ważny, a może nawet decydujący wkład w powstanie harcerstwa na terenie Warszawy. 

Marek Gajdziński (2003 r.)

Stan Drużyny na 31.12.1912 r.

Więcej...