W dniach 25-26 maja 2002r. odbył się biwak kwalifikacyjny dla uczestników kursu drużynowych „Agricola".

O godzinie 17:00 zebraliśmy się pod pomnikiem Pomordowanych na Wschodzie, między ulicami Bonifraterską i Andersa. Z naszej Drużyny pojechało pięciu chłopaków: Marek Marczak, Dominik Dzierżanowski, Piotrek Drzazga, Mikołaj Nowakowski i ja, czyli Krzysztof Pasternak. Oprócz nas w biwaku uczestniczyło kilku harcerzy z innych drużyn. W sumie stanowiliśmy najliczniejszą delegację.

Spod pomnika ruszyliśmy do pobliskiego parku, gdzie zapoznaliśmy się ze sobą i wykonywaliśmy różnego rodzaju „ćwiczenia intelektualne". Po około godzinie podzieliliśmy się na trzy 3-4-oroosobowe grupy i dostaliśmy dyskietki (tylko!). Wszyscy ruszyli w poszukiwaniu kawiarenek internetowych, by odczytać owe dyskietki i wykonać zlecone zadania. Polegały one na zorganizowaniu w centrum miasta happeningu informującego ludzi o tym, co to jest ZHR i przeprowadzeniu wśród przechodniów ankiety na ten temat.

O godzinie 21:00 spotkaliśmy się na Dworcu Gdańskim, skąd ruszyliśmy pociągiem w kierunku Nasielska. Jednak podróż skończyła się już w Legionowie. Po długim, bo „aż" trzygodzinnym marszu doszliśmy do miejsca biwaku. I tu organizatorzy zadziwili nas najbardziej, każąc usiąść przed skalną ścianą, na której przez rzutnik połączony z komputerem wyświetlono nam film pt. „Dług". Nareszcie dowiedzieliśmy się, dlaczego uczestnicy kursu „Agricola" muszą mieć określone minimum wieku (16 lat): po to, żeby oglądać filmy dla dorosłych!!

Po obejrzeniu filmu rozpaliliśmy ognisko i każdy wypowiadał się na jego temat (filmu, oczywiście, a nie ogniska, bo o ognisku nie ma co gadać). Potem poszliśmy spać na około 3 godziny, chociaż w zasadzie, to daleko iść nie musieliśmy, bo spaliśmy właśnie przy ognisku. Około 7:00 rano wstaliśmy i od razu pomaszerowaliśmy „z prędka" na stację kolejową, by wrócić do Warszawy, bowiem następnym naszym zadaniem była wizyta w dwóch warszawskich domach dziecka. Podzieleni na dwie grupy pojechaliśmy do tychże, aby spotkać się z dziećmi. Będąc tam, przeprowadziliśmy szereg zabaw i gier dla małych mieszkańców i bliżej zapoznaliśmy się z nimi. Po rozstaniu z dzieciakami (czas nas ponaglał) pojechaliśmy na Starówkę, na Mszę Świętą. Po Mszy omówiliśmy naszą wizytę w domach dziecka siedząc na murach od strony ulicy Podwale. Rozstaliśmy się pod remontowanym pomnikiem Małego Powstańca.

Jadąc na ten biwak spodziewałem się ostrej „wyżywy", jednak w rzeczywistości było zupełnie inaczej. Nie wiem jak innym chłopakom z Szesnastki, ale mnie biwak ten spodobał się bardzo, głównie przez swój oryginalny i ciekawy program. O wynikach kwalifikacji mamy zostać powiadomieni wkrótce, ale wydaje mi się, że był to dla nas udany sprawdzian.

wyw. Krzysztof Pasternak