Dnia 08.11.2013r zebraliśmy się wszyscy razem z plecakami w hali głównej dworca centralnego. Mimo późnej pory wszyscy byli weseli i pełni optymizmu, ponieważ celem naszej podróży były piękne i malownicze Beskidy.

Po nocy spędzonej w pociągu, trochę niewyspani, wyszliśmy na stację w Suchej Beskidzkiej. Od razu skierowaliśmy się do drogi którą zaczynał się szlak. Po ciężkim podejściu, zmęczeni zjedliśmy śniadanie. Potem pełni energii ruszyliśmy w dalszą drogę. Przez resztę dnia mieliśmy w miarę ładną pogodę więc mogliśmy podziwiać beskidzkie pejzaże. Kiedy byliśmy już kilka kilkometrów od schroniska ... zaczęło padać. Przemoknięci dotarliśmy do miejsca naszego noclegu. Głodni po całym dniu wędrówki zrobiliśmy sobie niezły ale przede wszystkim sycący obiad.

Potem odpoczęliśmy i zaczęliśmy grać w "Państwa i miasta". Świetnie się bawiliśmy. Jedynym minusem było to że w naszym ośmioosobowym pokoju nie można było otworzyć okna. Zrobiło się bardzo duszno i gorąco. Następnie po koleji się umyliśmy i poszliśmy spać. Na dole trwała impreza urodzinowa znajomego, właściciela schroniska i trwała ona do późna co utrudniało nam sen. Jednak koniec końców zmachani zasnęliśmy.

Nazajutrz około 9 wyruszyliśmy w dalszą drogę. Tego dnia mieliśmy krótszą trasę więc mogliśmy powoli iść i delektować się widokiem. Dzień był bardzo słoneczny. Po kilku godzinach doszliśmy do schroniska na ... w którym mieliśmy nocować. Zjedliśmy szarlotkę, wypiliśmy herbetę i poszliśmy na "Królewiznę", która okazała się drzewem z doczepioną tabliczką "Królewizna". Zagraliśmy w trzy patyki i wróciliśmy do schroniska. Tam spotkaliśmy się z ekipą z Fidesu i wspólnie przyrządziliśmy obiad.

Potem odpoczywaliśmy. Przed snem Pawcio (dołączyła do nas też grupka starszych harcerzy) zrobił nam mały wykład. Poszliśmy spać.

Ostatniego dnia zeszliśmy do Wadowic. Zjedliśmy tam słynne wadowickie kremówki i pojechaliśmy busem do Krakowa. W Krakowie wsiedliśmy do pociągu do Warszawy i posililiśmy się kebabem. Reszta podróży upłynęła nam w bardzo przyjemnej atmosferze. Około 18.00 byliśmy na dworcu w Warszawie. Zawiązaliśmy krąg po czym rozeszliśmy się do domów. Uważam że ten wyjazd był bardzo udany. Mam nadzieję że jeszcze nie raz pojedziemy na podobne.

mł. Antoni Murawski