Spotkaliśmy się o 9:00 rano, 7 grudnia, na Placu Politechniki przed gmachem głównym. Po krótkim wstępie, objaśniającym fabułę i zasad biegu, podzieliliśmy się na patrole. Kolegą, z którym biegłem był Franek (szer. Franciszek “Junior Junior” Wieteska). Gdy Jędrych dał sygnał do startu, musieliśmy rozwiązać hasło z zaszyfrowanej tablicy na pobliskiej kamienicy (przedwojenny gmach Gimnazjum im. Stanisława Staszica przy ul. Noakowskiego).

Okazało się, że naszym celem będzie Stare Miasto, a gra stanowiąca osnowę biegu przeniesie nas w lata 80-te. Ulice Starówki są więc patrolowane przez ZOMO (w które wcielili się wędrownicy wraz z kadrą – ich zadaniem było wyłapywać biegnących), a na każdym punkcie musimy kupować produkty żywnościowe (np. makaron za 250 złotych) tak, aby zdołać zgromadzić odpowiednie zapasy na zbliżający się stan wojenny. Po dotarciu na Starówkę mieliśmy do zaliczenia 10 punktów. Mnie najbardziej podobał się ten z tradycjami, bo trzeba było na nim w jak najkrótszym czasie pokazać agentowi z Zachodu (wyw. Łukasz Rosłan, zast. zastępu "Orły") kilka tradycji naszej drużyny na migi – okazało się, że nawet najlepsi szpiedzy nie znają języka polskiego. Mapę, z której korzystaliśmy w czasie biegu, dało się przeczytać, chociaż jeden punkt został chyba źle ulokowany [nie został – przyp. organizatora i red*]. Najgorsza ze wszystkiego była pogoda – ani śniegu, ani słońca. Tylko siąpiący deszcz i kilka stopni powyżej zera, czyli naprawdę ziiimno. A, no i raz złapali mnie ZOMO-wcy, a szkoda, bo prawie im uciekłem.

Na końcu biegu odbyły się trzy rundy tzw. klepy, w której mieliśmy przebić się przez krąg ZOMO i zdobyć proporzec Drużyny ukryty w środku. To była według mnie najfajniejsza część gry, szczególnie, że biegło 35 osób i atakowanie mniejszej grupki ZOMO-wców dawało dużo satysfakcji. Potem Ludwik, który zastępował Bruna odbywającego w tym samym czasie kurs kierowników w Okręgu, poprowadził krąg i przekazał nam informacje o zimowisku. Około 16:00 wróciliśmy na Plac Narutowicza. Mam nadzieję, że zająłem jakieś niezłe miejsce…, o ile w ogóle zdobyłem Plakietkę!

wyw. Bartosz Goetz, zastęp "Orły"
uzupełnił i zredagował ćw. Jędrzej Rosłan, organizator biegu