rękopis znaleziony w Mc'Donald'sie

Fajnie było na Meksyku,
Atrakcji było bez liku.
Od nas fajni goście byli:
Kurek, Lewy, Stefan czyli
Paru z Pierwszego Plutonu,
Reszta pozostała w domu.
Jeszcze Artur, Kaczor Piotrek,
Michał, ja i Ciacho-łotrek
Oraz Marek wpadł na zbiórkę.
Ale organizatorzy chórkiem
Nas olali, więc czas wolny
Przeznaczono na rozmowy.
Piotr dowodził naszą grupą,
Staliśmy się luźną kupą.
Gierka się zaczęła zaraz.
Metrem dotarliśmy na Plac
Politechniki w Warszawie.
Odebrać wiadomość w sprawie:
Co tu dalej robić? Ale
Na telefon na „wakzale” (dworzec po rosyjsku)
Czekaliśmy trzy kwadranse.
Pech nas nie opuszczał także,
Bo z tej budki ktoś wciąż dzwonił
A nasz patrol czas już gonił.
Wreszcie dzwonek! Ciacho: „Halo!”
I za chwilę wszyscy walą
Do pobliskiej biblioteki,
Aby przejrzeć jakieś teki,
Katalogi, książki jakieś.
No i po co? się spytacie.
Bo w tym miejscu, niech ja skonam,
Była kartka zostawiona
I zadanie opisane:
Mamy śledzić jakąś damę,
Co się z kwiatkiem przechadzała
I nic się nie spodziewała.
Dobra, w porzo, ale kwiatek:
Róża, goździk czy bławatek?
Jak się pomylimy szpetnie
Sędzia punkty nam obetnie.
Piotrek nas poinstruował
I o kwiatku informował,
Że w zasadzie, proszę pana,
Dama ma mieć tulipana.
Nie byliśmy w porzo z czasem,
Szybko ruszyliśmy w trasę.
Śledzimy dziewczynę z kwieciem,
Ale ona, sami wiecie,
Łazi sobie tam i ówdzie,
Tutaj stanie, tam znów pójdzie.
A na koniec marudziła,
Że się strasznie wynudziła,
Bośmy ją śledzili długo.
Więc odebraliśmy drugą
Instrukcję z nowym zadaniem:
Mamy zająć się wieszaniem!
Flag, na szczęście. U fontanny
Przy Pałacu stały panny,
Które nam chorągwie dały
I wieszać je przykazały.
Pokazały nam na planie
Miejsca pod dekorowanie.
Było to drzewa i słupy.
Dwóch siłaczy z naszej grupy:
Marek oraz Ciacho-łotrek
Wieszali, filował Piotrek.
Nikt się nawet nie przywalił,
Jak po drzewach się wspinali.
W kilka miejsc doszliśmy pieszo
W inne, bardzo się już spiesząc,
Dotarliśmy autobusem.
Potem jednym długim susem
Dotarliśmy do meliny,
Gdzie miały być karabiny
Potrzebne do dalszej akcji
W ramach rajdowych atrakcji.
Dostaliśmy, ale plama!,
Dwa bandaże oraz gana
Na kuleczki... Co za jaja!
To tak wojsko się uzbraja?
Jakie czeka nas zadanie
Wyjaśniły miłe panie:
Trzeba sprzątnąć konfidentkę
Przebraną za blond panienkę,
Co w gestapowców obstawie
Łazi sobie po Warszawie.
Raz dwa sprawę załatwiono,
I zdrajczynię uśmiercono,
Niedaleko hoteliku.
I to koniec był Meksyku.
Nie za bardzo wiedzieliśmy
O co chodzi, lecz byliśmy
Już zmęczeni tym bieganiem,
Czasem staniem i czekaniem.
Gra nie była wcale nudna,
Trochę łatwa, trochę trudna.
Choć nie wszędzie zdążyliśmy,
Ale ogólnie byliśmy
Zmachani, niczym pies gończy.
O piętnastej rajd się skończył.
Czy za rok się chętnych znajdzie,
Aby wzięli udział w rajdzie?
Nie wiem, ale tak główkuję,
Że ja z pewnością spróbuję.