Powrót na stronę główną 16wdh.pl


 

16WDH - 90 lat w służbie.

Marek Gajdziński

Lata 1970-1980
W Obronie Tożsamości


Wydarzenia grudniowe 1970 roku i masakra robotników w Trójmieście powodują wzrost napięcia w Polsce. Aby uniknąć groźby rozszerzenia się protestów na inne regiony kraju, komuniści postanawiają wymienić całe kierownictwo swojej partii i rządu oraz odwołać podwyżki będące bezpośrednią przyczyna robotniczego buntu.
I Sekretarzem KC PZPR zostaje Edward Gierek. I znów, podobnie, jak czternaście lat wcześniej, część społeczeństwa wiąże ze zmianą osoby partyjnego przywódcy pewne nadzieje. Gierek nie brał bezpośredniego udziału w okupacji sowieckiej i zbrodniczej rewolucji, jaką w Polsce przeprowadzili komuniści i dlatego powszechnie uważa się, że nie ma na rękach polskiej krwi. Uważany jest za Europejczyka, jako że lata młodości spędził we Francji i Belgii. Z tej racji oczekuje się, że będzie bardziej otwarty na zbliżenie z zachodem. I, o dziwo, nadzieje te w dużej mierze się spełniają. Począwszy od 1971 roku następuje ożywienie współpracy gospodarczej z państwami Europy Zachodniej. Nowa ekipa przystępuje do modernizacji polskiej gospodarki przy pomocy zachodnich licencji i kredytów. Propaganda określa to mianem ''budowy drugiej Polski''. Znacznie wzrasta poziom inwestycji. Budowane są nowe, wielkie przedsiębiorstwa przemysłu ciężkiego: Huta Katowice, Rafineria Gdańska, Port Północny i inne. Nadrabiane są wieloletnie zaniedbania w infrastrukturze kraju. Powstają nowe drogi i magistrale kolejowe. Małe miasteczka otrzymują kanalizację. Przede wszystkim zaś, to co ludzie odczuwają najszybciej i co poprawia nastroje społeczne, to radykalna poprawa zaopatrzenia w towary konsumpcyjne. Ceny stabilizują się. W sklepach nie brakuje praktycznie niczego. Mało tego, w dużej obfitości pojawiają się produkty importowane z Zachodu, łącznie z dotychczasowymi symbolami ''amerykańskiego imperializmu'' – sławną coca-colą i pepsi-colą, których produkcję rozpoczyna się w Polsce. Następuje też, znacznie szybszy niż w poprzedniej dekadzie, rozwój motoryzacji. Wzrasta liczba budowanych mieszkań. Wszystko to ludzie odczuwają jako dążenie do unowocześnienia kraju i poprawy bytu Polaków. Poziom akceptacji rządów PZPR bardzo wyraźnie wzrasta. Ale jednocześnie wyraźnej modernizacji gospodarki i infrastruktury nie towarzyszy podobna modernizacja w sferze politycznej i społecznej. Można wręcz powiedzieć, że w tych dziedzinach ruch odbywa się w kierunku przeciwnym. Przede wszystkim nie zmieniona zostaje sam fundament gospodarki, czyli państwowa forma własności. Państwowe przedsiębiorstwa są zarządzane przy pomocy centralnego planowania. Zwiększa się zakres partyjnej nomenklatury, czyli wpływu PZPR na obsadę stanowisk. W praktyce, aby móc otrzymać jakiekolwiek kierownicze stanowisko, trzeba wstąpić do partii komunistycznej i ubiegać się o jej rekomendację. To uzależnienie powoduje znaczny wzrost liczebności PZPR, co propaganda komunistyczna reklamuje jako żywiołowe poparcie dla idei socjalizmu. W rzeczywistości, nomenklaturowa zasada obsadzania stanowisk jest przyczyną łamania ogromnej liczby charakterów i powszechnej demoralizacji. Wydaje się, że społeczeństwo, a zwłaszcza inteligencja pretendująca do tych stanowisk, składa się z samych tylko oportunistów.

W lutym 1976 roku komuniści dokonują zmian w konstytucji PRL, które powodują protesty części intelektualistów i kościoła. Jednak społeczeństwo, jako całość, nie protestuje nie zdając sobie sprawy z istoty tych zmian. W zmienionej konstytucji znajdują się zapisy uwłaczające godności Polski i Polaków. Określa się w niej Polskę jako państwo socjalistyczne. PZPR zostaje wpisana do ustawy zasadniczej jako przewodnia siła polityczna narodu, uprawniona do sprawowania władzy. Deklaruje się w niej także nienaruszalność sojuszu ze Związkiem Radzieckim oraz dalsze umacnianie przyjaźni i współpracy.
W 1976 roku ujawniają się pierwsze oznaki kryzysu gospodarczego. Okazuje się, że duża część inwestycji sfinansowanych z zachodnich kredytów służy w istocie Związkowi Radzieckiemu. Błędne, centralne planowanie powoduje ogromne marnotrawstwo. To, co społeczeństwo odczuwało jako poprawę bytu, czyli zwiększony poziom konsumpcji, osiągnięto niejako na kredyt. Rośnie zadłużenie zagraniczne. Rośnie inflacja. W czerwcu rząd ogłasza podwyżkę cen. Na tym tle dochodzi do buntu robotników z Radomia i Ursusa. Władze, jak zwykle, tłumią te bunty brutalnie przy pomocy Milicji Obywatelskiej i Służby Bezpieczeństwa. W obronie represjonowanych robotników występuje kościół i środowiska inteligencji, które kilka miesięcy wcześniej protestowały przeciwko zmianom w konstytucji. Tym razem nie kończy się tylko na protestach. Pewna grupa ludzi postanawia pomóc represjonowanym robotnikom i ich rodzinom. Rozwija się społeczna akcja pomocy materialnej i prawnej dla rodzin osób przebywających w więzieniach i wyrzucanych z pracy za udział w czerwcowym proteście. Nawiązanie współpracy pomiędzy różnymi środowiskami uczestniczącymi w akcji pomocowej owocuje powstaniem we wrześniu 1976 roku Komitetu Obrony Robotników (KOR). Kilka miesięcy później, w oparciu o inne środowiska, powstaje kolejna nielegalna struktura opozycyjna ''Ruch Obrony Praw Człowieka i Obywatela'' (ROPCiO). Działania obu grup mają duże znaczenie propagandowe. Informacje o ich istnieniu, opiniach, komentarzach i przedsięwzięciach docierają do Polaków okrężną drogą poprzez fale eteru polskojęzycznych radiostacji nadających z Zachodu takich jak Wolna Europa, Głos Ameryki czy BBC. Mimo, że radiostacje te są przez komunistów prawie całkowicie zagłuszane niemal w każdej prawdziwie polskiej rodzinie słucha się nadawanych przez nie audycji. W tym samym czasie zaczyna rozwijać się podziemny ruch wydawniczy. Powstaje kilka podziemnych wydawnictw stawiających sobie za cel przełamanie cenzury i blokady informacyjnej. Publikowanych jest wiele książek, których wydawanie jest w Polsce zakazane. Podziemne gazetki i biuletyny informują o działalności i programach ruchów opozycyjnych. Podziemne publikacje i działalności polskojęzycznych radiostacji nadających z Zachodu przyczynia się do rozwoju świadomości społeczeństwa, które przez z górą 30 lat skazane jest na całkowitą blokadę informacyjną i nachalną komunistyczną propagandę. Dzięki takiej akcji informacyjnej działalność opozycyjna zdobywa sobie coraz więcej zwolenników i zatacza coraz szersze kręgi. Włączają się do niej kolejne środowiska. Zwiększa się jej zasięg i znaczenie. Oczywiście komuniści nie przyglądają się temu z założonymi rękami. Mnożą się aresztowania. Ale formy represji nie są zbyt okrutne. Nie ma to nic wspólnego ze stalinowskim terrorem z lat 40-tych i 50-tych. Kary nie są nazbyt wysokie - raczej uciążliwe. Sprowadzają się do zatrzymań i co najwyżej uwięzienia. Dzięki temu działaczy opozycyjnych stale przybywa.

Radykalizacja nastrojów społecznych i ogólny wzrost świadomości jest również efektem otwarcia gospodarczego na Zachód. W związku z rozwijaną współpracą gospodarczą i naukową coraz więcej Polaków otrzymuje paszporty i zezwolenia wyjazdu. Przebywając w krajach zachodnich widzą na własne oczy nieprawdopodobne zacofanie cywilizacyjne będące udziałem Polski i innych państw objętych radziecką strefą wpływów, w stosunku do krajów demokratycznych i rozwijających się w oparciu o wolny rynek. Wracając stamtąd, przywożą ciekawe spostrzeżenia. W społeczeństwie narasta świadomość tragicznego braku efektywności ustroju socjalistycznego.

W początku lat 70-tych komunistyczny Związek Harcerstwa Polskiego umacnia swój masowy charakter. W 1972 roku jest już dwumilionową organizacją dziecięco - młodzieżową. Największy przyrost liczebności odnotowuje się na prowincji - w małych miasteczkach i na wsiach. Harcerstwo jest tam robione przez zupełnie do tego nieprzygotowanych nauczycieli, otrzymujących za swoją instruktorska pracę wynagrodzenie w formie dodatku do pensji. W wielu przypadkach wysokość tego dodatku uzależniona jest od stopnia ''uharcerzenia'' szkoły. Trudno się dziwić, że pomysłowi nauczyciele stosują wobec dzieci szkolny przymus przynależności. Nie dziwi też, że zajęcia prowadzone są w formie dodatkowej tzw. harcerskiej lekcji szkolnej, w trakcie której dzieci zapisują w zeszytach propagandowe hasła formułowane przez wyższe instancje ZHP. Tak zwane wychowanie można przyrównać do efektów osiąganych poprzez szkolne lekcje wychowania obywatelskiego. Oczywiście z harcerstwem nie ma to nic wspólnego. Nie działa nawet podstawowy mechanizm wychowania harcerskiego, jakim jest przykład osobisty instruktora. Kadra instruktorska ZHP nie jest zobowiązana przestrzegać Prawa Harcerskiego. W większości nie zwraca też na to uwagi w swoich drużynach. Młodzież nie mając przykładu z góry i nie będąc do tego zachęcana, też Prawa Harcerskiego nie chce przestrzegać, jeżeli w ogóle wie o jego istnieniu. Opisany tu model pracy ''harcerskiej'' znajduje zastosowanie głównie w szkołach podstawowych, gdzie w stosunku do dzieci łatwo jest wymusić posłuszeństwo, a czasem nawet, przy minimalnym nakładzie inwencji, można je czymś zainteresować. W szkołach ponadpodstawowych zupełnie się to nie sprawdza. Z tego powodu harcerstwo starsze jest piętą achillesową ZHP.

W pierwszej połowie dekady poprawie warunków materialnych towarzyszy zwiększony nacisk ideologiczny. Komuniści szczególną wagę przykładają do odpowiedniego ułożenia młodzieży, by w przyszłości nie mieć z nią większych kłopotów. W celu skuteczniejszego sterowania organizacjami działającymi ''na odcinku ideologicznej pracy z młodzieżą'' powołują do życia Federację Socjalistycznych Związków Młodzieży Polskiej (FSZMP). Zgodnie ze stosowana praktyką centralizowania władzy, federacja jest instytucją nadrzędną nad ZHP, ZSMP i SZSP. Analogia do znienawidzonego ZMP z czasów stalinowskich, który też skupiał w sobie wszystkie kierunki pracy z młodzieżą, jest aż nadto widoczna. Włączenie ZHP do FSZMP powoduje dalsze konsekwencje. Władze federacji uznają, że w porównaniu z ''bratnimi'' socjalistycznymi organizacjami młodzieży, pracującej i studenckiej, w ZHP zbyt mało uwagi poświęca się pracy ideologicznej i kształtowaniu właściwych (czytaj - socjalistycznych) poglądów politycznych. Lojalną odpowiedzią władz ZHP jest utworzenie programu Harcerskiej Służby Polsce Socjalistycznej (HSPS), obejmującego młodzież uczącą się w szkołach ponadpodstawowych. I znów łatwo czytelna analogia do końca lat czterdziestych. Wtedy też realizowano podobny program o nazwie Harcerska Służba Polsce. Cel HSPS-
u jest dokładnie taki, jak postulowała Federacja - zintensyfikowanie pracy politycznej wśród starszej młodzieży szkolnej. Nie chodzi bynajmniej o pracę z młodzieżą harcerską, czyli z chłopcami i dziewczętami, które wstąpiły do ZHP. Nie - ich jest zbyt mało. Chodzi o całą młodzież szkolną. Totalitarny system poszukuje totalitarnych rozwiązań i łatwo je znajduje. Cóż prostszego, jak uznać, że szkoła jest jednocześnie szczepem HSPS, a klasa - drużyną. W ten sposób równie łatwo znaleźć wystarczającą ilość kadry instruktorskiej. Każda szkoła ma przecież swojego dyrektora, a klasa - wychowawcę, którzy w ramach swoich obowiązków służbowych mogą być szczepowymi i drużynowymi. Tak pomyślany program wdrażany jest w życie od 1974 roku. W szkołach średnich zaczyna obowiązywać przymus przynależności do HSPS. W krótkim czasie liczebność ZHP wzrasta do trzech milionów członków. Właśnie członków, gdyż słowo harcerz jest tu zupełnie nie na miejscu. W ogromnej większości jest to młodzież zmuszona do wstąpienia w szeregi ZHP, nie akceptująca jego zasad, a nawet przez przekorę czynnie im się sprzeciwiająca. Praca w klaso-drużynach też nie ma nic wspólnego z metodą harcerską. Są to przeważnie jeszcze jedne obowiązkowe i nudne zajęcia szkolne. Dla podkreślenia zmiany charakteru harcerstwa starszego wprowadzone zostaje nowe umundurowanie HSPS. Jest to piaskowa bluza (tzw. olimpijka) z czerwoną krajką (krawatem) i czerwonym beretem. Całość swoim wyglądem nie przypomina zupełnie munduru harcerskiego, kojarzy się raczej z ubiorem organizacyjnym radzieckich pionierów i dawnych ZMP-owców. Mamy więc kolejną analogię do czasów stalinowskich. Nie ma w tym żadnego przypadku. W ciągu prawie dwudziestu lat ZHP zatoczył wielkie koło, by uwiarygodniwszy się, powrócić do swego pierwowzoru ideowego i prawnej poprzedniczki, jaką była Organizacja Harcerska Polski Ludowej (OHPL), a jeszcze wcześniej - OH ZMP. Wszystko po to, by komuniści mogli jeszcze skuteczniej oddziaływać na młodzież, kształtując ją według swoich planów.
Na szczęście nie wszystko idzie po ich myśli.
Są oczywiście wzorcowe szczepy HSPS, gdzie praca prowadzona jest według opracowanego programu. Ale jest ich niezmiernie mało. W dużej liczbie szkół, które w swoich sprawozdaniach wykazują HSPS-owską aktywność, tak na prawdę jest to fikcją. Młodzież nie ma nawet mundurów, a cała praca sprowadza się do piętnastominutowego apelu szkolno-harcerskiego. Jest też wiele takich szkół, w których w ogóle nie udaje się wdrożyć programu HSPS-u i to nie z powodu świadomego sabotażu, lecz ze względu na typowe dla urzędników harcerskich i nauczycielskich partactwo i nieudolność. Nawet dysponując środkami przymusu nie są w stanie prowadzić nakazanej im pracy.

Inna jest też sytuacja na głębokiej prowincji, a inna w dużych miastach. Tam gdzie nigdy nie było żadnych tradycji harcerskich i gdzie wcześniej z pomocą nauczycieli udało się uruchomić harcerstwo, ale tylko w szkołach podstawowych, tam program HSPS wdrażany jest od podstaw, według wzorcowej receptury opartej o klaso-drużyny. W tradycyjnych ośrodkach harcerskich, gdzie w szkołach ponadpodstawowych istniały jakieś drużyny starszoharcerskie, stosuje się przeważnie metodę zmuszania tych drużyn do przyjęcia programu HSPS i kontynuowania pracy w oparciu o nowe założenia. Jednak w tych przypadkach nie stosuje się przeważnie przymusu szkolnego i nie wykorzystuje nauczycieli, pozostawiając sprawy w rękach społecznej kadry tych drużyn. Ich charakter jest bardzo zróżnicowany. Większość z entuzjazmem przyjmuje ''nową wiarę''. Inne, tych jest mniejszość, dla świętego spokoju wkładają mundury HSPS, ale dalej robią swoje. Jest też kilka wyjątków, głównie w Warszawie i Krakowie, którym udaje się jakimś cudem uniknąć nawet HSPS-owskiego umundurowania. Zresztą Warszawa i Kraków to miejsca wyjątkowe na mapie ZHP. Są tam największe skupiska byłych harcerzy i instruktorów, z których część w ramach ZHP, albo całkowicie z zewnątrz, stara się wywierać wpływ na charakter poszczególnych drużyn, a w niektórych przypadkach także hufców. Dzięki temu harcerstwo ma tam zupełnie inny, bardziej przyzwoity charakter. Przede wszystkim, drużyny i szczepy stosują więcej elementów metody harcerskiej, a przez to ich praca zachowuje walor atrakcyjności. To z kolei powoduje autentyczne przywiązanie do harcerstwa. Część starszych harcerzy po przeżyciu swojej przygody pozostaje w drużynach i pełni w nich funkcje instruktorskie. Jest to przyczyną, dla której większość warszawskich i krakowskich drużyn opiera się na społecznej pracy instruktorów - maturzystów i studentów. Stopień niezależności tych ludzi jest znacznie wyższy, niż kadry nauczycielskiej uwikłanej w podległość służbową wynikającą z wykonywanego zawodu, będącego ich jedynym źródłem utrzymania. Część społecznej kadry robi użytek ze swojej niezależności we właściwy sposób, szukając pomysłów i wzorów postępowania u doświadczonych instruktorów. Dzięki temu ich drużyny wznoszą się na jeszcze wyższy poziom pracy. Istnienie lepszych, osiągających sukcesy drużyn wpływa dodatnio na ogólny poziom harcerstwa w poszczególnych hufcach oraz poziom prowadzonych tam kursów instruktorskich. Lepiej przygotowana pod względem metodycznym kadra prowadzi lepszą pracę harcerską i tak dalej. Mechanizm ten decyduje o tym, że warszawskie i krakowskie harcerstwo pozostaje w swojej masie dość licznym i w miarę autentycznym ruchem, w odróżnieniu od reszty kraju, gdzie dominuje skostniała i zbiurokratyzowana organizacja, utrzymująca się tylko dzięki przymusowi i pieniądzom przeznaczonym na zatrudnienie instruktorów. Ale nawet w Warszawie i Krakowie charakter ideowy prowadzonej pracy jest w większości drużyn i szczepów zgodny z komunistycznymi założeniami wynikającymi ze statutu ZHP. Tylko naprawdę nieliczne, najbardziej niezależne środowiska usiłują, w jakiś sposób, mniej lub bardziej świadomie, kultywować tradycyjny kierunek wychowania harcerskiego. Jedne, stosując się formalnie do wszystkich wymogów statutowych, starają się po prostu robić bardzo dobre technicznie harcerstwo i tworzyć odpowiednią patriotyczną atmosferę pracy. Inne, posuwają się do kultywowania dawnych zwyczajów i zakazanych elementów metodyki, na przykład używają przedwojennego systemu i nazewnictwa stopni. Są też i takie, które w konspiracji stosują pełen, tradycyjny system wychowania, z przyjmowaniem tradycyjnego Przyrzeczenia Harcerskiego włącznie.
Wiosną 1976 roku w Warszawie zawiązuje się nawet coś na kształt tajnego porozumienia kilku szczepów i drużyn prowadzących tradycyjną pracę. Na konspiracyjnych spotkaniach instruktorów i tajnych zlotach następuje wymiana doświadczeń i próba przełamania izolacji, w jakiej znalazły się te środowiska z konieczności ochrony własnej tożsamości. Kilka miesięcy później, po brutalnie stłumionych strajkach robotników z Radomia i Ursusa, z tradycyjnych warszawskich środowisk harcerskich wychodzi inicjatywa przeprowadzenia akcji pomocy rodzinom osób represjonowanych, która następnie przyjmuje formułę jawnego Komitetu Obrony Robotników (KOR). W pierwszym okresie działalność KOR-u oparta jest na poświęceniu i pracy harcerzy wywodzących się z kilku warszawskich drużyn. Decyzja o rozpoczęciu jawnych działań opozycyjnych podjęta zostaje z pełną świadomością grożącego niebezpieczeństwa. Twórcom KOR-u przyświeca przekonanie, że w ten sposób można nie tylko skuteczniej pomóc potrzebującym, ale także wyrwać społeczeństwo z marazmu i dać mu przykład odwagi w przeciwstawieniu się totalitarnej, komunistycznej władzy. Do prawdy, trudno o bardziej czytelne świadectwo i lepszy przykład służby Polsce i bliźnim.

W latach 1970-1972 następuje dalsze obniżenie poziomu pracy Szesnastki związane z brakiem dobrze przygotowanej kadry. Drużyny nie stać już nawet na zorganizowanie samodzielnego obozu. Jest więc włączana do obozowych zgrupowań hufca, gdzie tworzy własne podobozy. Ale mimo ogromnego kryzysu organizacyjnego i niskiej liczebności, Szesnastka nadal jaskrawo odróżnia się od innych szczepów i drużyn specyficzną ''AK-owską'' atmosferą i bezgranicznym przywiązaniem do własnej tradycji i historii. To powoduje, że instruktorzy Szesnastki szukają inspiracji i pomysłów na wyjście z kryzysu raczej w tradycji historycznej, niż w coraz bardziej komsomolskich propozycjach ówczesnych władz ZHP. 

W obliczu rozpoczynającego się właśnie kolejnego etapu ideologizacji harcerstwa i odchodzenia już nie tylko od ideałów, ale również od tradycyjnych form działalności harcerskiej, postawa Szesnastki i innych podobnych do niej drużyn, budzi coraz większe zaniepokojenie władz ZHP. Obawiają się one możliwości rozprzestrzenienia niepożądanych wpływów na inne środowiska w momencie narzucenia harcerstwu kolejnych ograniczeń i jawnie komunistycznego kierunku wychowania. Najprostszym rozwiązaniem problemu byłoby ostateczne zlikwidowanie niepokornych środowisk harcerskich. Ale na etapie propagandowego przygotowania do czekających harcerstwo zmian metoda taka mogłaby wywołać niepożądane reakcje nie tylko w łonie samego ZHP, ale również w szerszych kręgach społecznych. Po za tym, mogłoby to doprowadzić do powstania jakiejś formy harcerskiej konspiracji. Prawdopodobnie dlatego władze ZHP nie rozwiązują Szesnastki i podobnych do niej drużyn. Uznają, że o wiele skuteczniej będzie przejąć nad nimi pełną kontrolę i wykorzystać jako propagandowe ''listki figowe'' dla swojej obnażonej z tradycji i ideałów organizacji. To tłumaczy, dlaczego, mimo tak zmasowanego naporu ideologicznego i walki z wszelkimi obcymi rewolucyjnej estetyce przejawami życia, toleruje się jednak w harcerstwie i w Szesnastce pewne zewnętrzne formy nawiązujące do historycznych przedrewolucyjnych wzorów.

Tak zaplanowana akcja posiada pewne ograniczenia. Przede wszystkim, trzeba ją wykonać dyskretnie, nie prowokując konfliktu z silnym środowiskiem zawiszackim, w którym Szesnastka ma swoje mocne oparcie. To wyklucza jakiekolwiek drastyczne posunięcia. Operacja przejęcia kontroli nad Szesnastką rozpoczyna się dość niewinnie. Oto, jesienią 1972 roku władze ZHP zmuszają słabiutki liczebnie Szczep do przyjęcia koedukacyjnej struktury organizacyjnej. Wyznaczona przez władze hufca instruktorka, wraz ze swoją koleżanką szkolną, organizują drużynę żeńską w szkole nr 9, przy której działa Szesnastka. Drużyna ta zostaje automatycznie włączona do Szczepu 16WDH. Mimo wieloletniego oporu przed koedukacją, w tej konkretnej kryzysowej sytuacji akcja władz nie spotyka się z żadnym poważniejszym sprzeciwem. Szesnastka jest za słaba, by móc się sprzeciwiać. Zresztą, od jakiegoś czasu zdawano już sobie sprawę z nieuchronności tego typu rozwiązania, które dawno stało się obowiązującą w ZHP normą. Władze hufca już rok wcześniej oswoiły instruktorów Szesnastki z myślą o obecności dziewcząt w Szczepie, przeprowadzając pierwszą, nieudaną wtedy jeszcze, próbę utworzenia drużyny żeńskiej. Tamta akcja zakończyła się niepowodzeniem z powodu nie dość zdecydowanej postawy przeprowadzającej ją instruktorki. Obecnie władze hufca wyznaczają do tego zadania dziewczynę, która charakteryzuje się nie tylko ślepym przywiązaniem do preferowanego w ZHP modelu harcerstwa, ale w dodatku posiada bardzo silną, apodyktyczną wręcz osobowości oraz duże zdolności organizacyjne. W ten sposób ''pieką dwie pieczenie na jednym ogniu''. Po pierwsze, likwidują ostatnią białą plamę (jest to jedyna szkoła na Ochocie, w której nie było drużyny żeńskiej) i ujednolicają struktury organizacyjne, a po drugie, przy zastosowaniu metody ''konia trojańskiego'' wprowadzają do niepokornego i tradycyjnego środowiska harcerskiego swojego człowieka zadaniem przejęcia nad nim pełnej kontroli.

Ciesząca się poparciem władz hufca instruktorka stopniowo, w ciągu dwóch lat, usuwa i tak nieliczną kadrę drużyny męskiej i przejmuje całkowitą władzę w Szczepie, wprowadzając w nim własne metody pracy. Już w 1973 roku ma miejsce pierwszy koedukacyjny obóz letni, na którym dochodzi do wielu ostrych konfliktów na tle narzucanego harcerzom, zupełnie obcego Szesnastce, stylu obozowania. Sprzeciw budzi infantylna, zabawowa forma prowadzonych zajęć, którą usiłuje się zaszczepić na gruncie drużyny traktującej serio polową i techniczną stronę harcerstwa. Wywołuje to opór najmłodszych nawet harcerzy, który z czasem przeradza się w skryty bunt wobec dziewcząt, a następnie w „anty-babską konspirację".
Tymczasem, w pozbawionym męskiej kadry Szczepie nowe, obce kierownictwo robi dosłownie to, co chce. Pod pretekstem rozwoju pionu zuchowego, z hufca ''importowani'' są kolejni instruktorzy, ukształtowani poza Szesnastką, posiadający obce jej nawyki pracy, a przy tym charakteryzujący się pełną lojalnością wobec władz ZHP. Szczep z dnia na dzień traci swoją tożsamość i upodabnia się do przeciętnego obrazu warszawskiego ''harcerstwa''. Nowa, pochodząca z zewnątrz kadra wyznaje powszechnie przyjętą modę lekceważenia 10 punktu Prawa Harcerskiego. Szczep zaczyna realizować metodyczny i programowy bełkot ówczesnych władz ZHP. Nieomal do zera obniża się poziom biegów harcerskich. Sprawności fachowe, które służyły kiedyś rozwijaniu indywidualnych zainteresowań harcerzy, są marginalizowane jako niebezpieczny dla socjalizmu mechanizm pobudzający postawy indywidualistyczne i osobiste aspiracje młodzieży. W ich miejsce wprowadzane są tzw. sprawności zespołowe mające utrwalać i rozwijać kolektywistyczną naturę człowieka. Szczep włącza się czynnie w organizowane odgórnie akcje programowe takie, jak ''Turniej Wiedzy Obywatelskiej'', ''Alerty Naczelnika'' itp. Likwidacji ulega wiele tradycyjnych zwyczajów Szesnastki. Dotyczy to zarówno spraw drugorzędnych, jak choćby zakaz stosowania kary menażki, jak i kwestii naprawdę ważnych. Porzucona zostaje zasada, że Przyrzeczenia Harcerskie przyjmują dawni instruktorzy - Zawiszacy. Motywacja jest oczywista. Chodzi o osiągnięcie wymaganej przez władze ZHP czystości ideologicznej i zaprzestanie procederu stosowania dawnej, zakazanej roty Przyrzeczenia. W gawędach wygłaszanych przez instruktorów narzuconej komendy Szczepu i w oficjalnych programach pracy pojawiają się unikane wcześniej frazesy o budowie socjalizmu i przewodniej roli partii.

Jednocześnie Szczep jako całość nabiera dość dużej sprawności organizacyjnej i rozmachu działania. Funkcjonują w nim dwie drużyny harcerskie i dwie zuchowe. Co roku organizowane są, co prawda koedukacyjne, ale w pełni samodzielne obozy stałe. Organizuje się także obozy wędrowne i zimowiska. Dzięki reaktywowanemu KPH i własnym akcjom zarobkowym zbudowana zostaje pokaźna baza materialna. Przy tym wszystkim zachowuje się niektóre zewnętrzne pozory szesnastkowej normalności. Przy mundurach dalej nosi się krajki łowickie, sporadycznie wydawany jest Sulimczyk, a na Choinki zaprasza się Zawiszaków. Wszystko po to, aby zdobyć ich akceptację dla dokonujących się w Szczepie zmian i przewartościowań.
Kulminacyjny moment poniżenia Szesnastki następuje na początku 1977 roku, kiedy to Szczepowi zostaje nadany nowy „regulaminowy" sztandar. Ten dawny, biało czerwony ze swoim orłem w koronie i hasłem „Honor i Ojczyzna" jest dla władz ZHP solą w oku. Realizującym ich politykę instruktorom Szczepu udaje się przekonać środowisko Zawiszaków o potrzebie oddania go do muzeum i ufundowania nowego sztandaru. 
Trzeba przyznać, że komendzie Szczepu udaje się pozyskać sympatię Zawiszaków dla nowego kierunku pracy. Większość z nich wydaje się być pogodzona z losem i z dziejową koniecznością zmian ideowych w harcerstwie i w Szesnastce. Rekompensuje im to widoczna gołym okiem organizacyjna sprawność i liczebność Szczepu.

Wiosną 1977 roku władze ZHP mają wszelkie przesłanki, by sądzić, że ich zamiary przejęcia pełnej kontroli nad Szesnastką zakończone zostały widocznym sukcesem. Na podstawie zewnętrznej obserwacji wrażenie całkowitego i ostatecznego zgniecenia ''zadziornego'' ducha Szesnastki jest w miarę kompletne. Na szczęście jest to wrażenie nie do końca prawdziwe. To, co dzieje się w Szczepie prawie zupełnie nie przystaje do sytuacji w drużynie męskiej, gdzie nadal bardzo żywa jest tęsknota za dawną Szesnastką i tradycyjnym harcerstwem. Aby zrozumieć, jak to się dzieje, że pomimo kilkuletniej akcji asymilacyjnej i intensywnego ''prania mózgów'' nie udaje się władzom hufca do końca wykorzenić ducha i tradycji Szesnastki - trzeba wrócić do początków tej akcji.

Usunięcie w latach 1973-1974 całej kadry Drużyny i wszystkich starszych harcerzy mogących pamiętać dawny styl i charakter Szesnastki okazało się posunięciem mało zdecydowanym, a przez to nie do końca skutecznym. Pożądany efekt mogłoby przynieść tylko całkowite rozwiązanie Drużyny, ale to wywołałoby niepożądaną reakcję środowiska zawiszackiego. Rozwiązanie Drużyny i szybkie odtworzenie jej w oparciu o zupełnie inną szkołę również nie było możliwe z powodu skostniałego powiązania struktury ZHP ze strukturą oświatową i co za tym idzie, ''przywiązania'' szczepu o numerze 16-tym do szkoły podstawowej nr 9. Pozostawiono zatem okaleczoną kadrowo i słabą liczebnie Drużynę, a w niej kilku młodszych harcerzy - uczniów tej szkoły, jako materiał, który po odpowiedniej ideologicznej ''obróbce'' miałby się w przyszłości nadawać do pełnienia funkcji instruktorskich i lojalnego wypełniania wszelkich poleceń władz ZHP. Nie doceniono jednak legendy i siły oddziaływania tradycji Szesnastki, która zdążyła już ukształtować harcerski styl tych młodych, 13-14- letnich chłopców mających za sobą 2-3-letni staż w Drużynie i pamiętających okres sprzed ''żeńskiej'' dominacji. 

Narzucony im nowy styl pracy budzi ich sprzeciw już od pierwszego koedukacyjnego obozu w 1973 roku. Jako szeregowcy, czyli ''gówniarze'', sprzeciwu tego nie mogą w żaden rozumny sposób wyartykułować i tylko to chroni ich przed losem starszych kolegów. Ich desperackie akty nieposłuszeństwa traktowane są jako wyraz normalnej szczeniackiej przekory, z której każdy, prędzej czy później, w końcu wyrasta. Tymczasem przekora ta ma znacznie głębsze podłoże. Wynika z braku możliwości praktykowania harcerstwa takiego, jakie znali i pokochali. W efekcie dochodzi do wykształcenia się w Drużynie tajnego ''anty-babskiego'' spisku. Jego wieloletnią żywotność podtrzymuje specyficzny, arogancki i wyniosły sposób bycia nowej kadry, który budzi naturalne odruchy niechęci wśród harcerzy poniżanej i ograniczanej w aspiracjach Drużyny. Z biegiem lat, miejsce nieukierunkowanej, ślepej przekory, wyrażającej się często nieodpowiedzialnymi manifestacjami nieposłuszeństwa, zajmuje przekora bardziej dojrzała, choć nadal, z racji wieku chłopców, motywowana raczej intuicyjnie. Jeżeli w Drużynie nie pali się papierosów, to nie z powodu jakiegoś nadzwyczajnego przejęcia się nakazami Prawa Harcerskiego, tylko dla podkreślenia swojej inności i sprzeciwu wobec postawy sprowadzanej z hufca kadry. Im częściej trzeba wysłuchiwać frazesów w stylu ''Polska Ludowa'', ''Socjalizm'', ''Przyjaźń ze Związkiem Radzieckim'', z tym większym nasileniem woli harcerze starają się kontrować je poprzez wyśmiewanie partyjnych haseł, śpiewanie antysowieckich, AK-owskich i partyzanckich piosenek.
Kiedy jesienią 1976 roku rozpoczyna się intryga mająca na celu pozyskanie Zawiszaków dla projektu zastąpienia historycznego sztandaru nowym, uszytym zgodnie z obowiązującym w ZHP regulaminem, najstarsi 16-letni harcerze są już na tyle dorośli, by postawę wynikającą z intuicyjnego buntu przemienić w pełni świadomą formę sprzeciwu i pragnienie pracy u podstaw dla odbudowania ukochanej Szesnastki. Dla wszystkich harcerzy w Drużynie ich sztandar jest bardzo ważnym symbolem dawnej świetności oraz wyrazem tęsknoty za tym, co zostało utracone. To między innymi dzięki temu pięknemu sztandarowi, używanemu w ważnych chwilach, a zwłaszcza podczas składania Przyrzeczenia Harcerskiego, w Szesnastce utrzymuje się nadal specyficzna atmosfera sprzeciwu wobec radzieckiej okupacji. Każdy harcerz, kładąc dwa palce na drzewcu swojego sztandaru z wizerunkiem Orła w Koronie, czuje intuicyjnie, że ta przyrzekana uroczyście "wierność sprawie socjalizmu", rozumiana powszechnie jako wierność Związkowi Radzieckiemu i gotowość poddania się ateistycznej ideologii, to tylko nic nie znaczący pusty frazes, którego wypowiedzenie jest konieczną ceną za możliwość przeżycia wspaniałej harcerskiej przygody. Dzięki obecności tego sztandaru słowa te mniej ranią i mniej bolą. I ten właśnie sztandar, na skutek podstępnej intrygi, ma zostać Szesnastce odebrany, umieszczony w jakimś muzeum i zastąpiony „czerwoną regulaminową płachtą". Niestety i to Drużyna musi przeboleć. Harcerze czują podświadomie, że w tej ważnej i prestiżowej dla władz ZHP sprawie powinni trzymać język za zębami. Zaciskają pięści i tłumaczą sobie, że nowy sztandar będzie tylko sztandarem Szczepu, podczas gdy stary pozostanie po wsze czasy sztandarem Drużyny i gdy trzeba będzie - przyrzeczenia składane będą w muzeum, w którym będzie wystawiony.

W tej atmosferze wśród harcerzy utrwalone zostaje przekonanie, że Szczep, podobnie jak instytucja hufca, jest czyś zupełnie obcym wobec Szesnastki jako takiej. Że jest to pewnego rodzaju narzucona Drużynie czapa organizacyjna, która ją ogranicza i uniemożliwia swobodę działania, a jednocześnie coś, z czym trzeba nauczyć się żyć tak, jak trzeba było nauczyć się żyć z partią, socjalizmem i Związkiem Radzieckim. W tym rozumieniu ''depozytariuszem'' idei i tradycji Szesnastki jest męska drużyna ''Grunwald'', w której zachowało się bardzo słabe, ale w pełni prawdziwe ogniwo łańcucha zawiszackich pokoleń.
Na szczęście proces przechodzenia od spontanicznych aktów niesubordynacji do świadomego sprzeciwu i kształtowania opartych na tej podstawie poglądów ujęty jest w ramy zawiązanej na samym niemal początku ''anty-babskiej'' konspiracji. W ten sposób, część prawdziwych motywacji i poglądów na sytuację w Szczepie, wyrażanych przez najstarszych harcerzy, pozostaje nadal ich wewnętrzną tajemnicą, skrupulatnie skrywaną przed komendą Szczepu i mianowanym przez nią ''marionetkowym'' drużynowym.

W tym samym czasie komendantka Szczepu wychodzi za mąż i pochłonięta obowiązkami rodzinnymi zaprzestaje intensywnej pracy w harcerstwie. Faktyczne kierownictwo przejmuje druga z dwójki delegowanych z hufca instruktorek. Ta, w chwili gdy trafiła do Szesnastki, nie była nawet harcerką. Nie miała więc żadnych nawyków pracy utrwalonych w pozostałych środowiskach hufca. Jej formacja harcerska i instruktorska przebiegała w Szesnastce, a więc już w pewnej łączności z jej tradycjami. Po za tym, dziewczyna ta ma zupełnie inny charakter, ogromną inteligencję, inne poglądy na ogólną sytuację Polski i jest wyraźnie przerażona kierunkiem i zakresem zmian dokonujących się ostatnio w ZHP. To wszystko sprzyja porozumieniu. Dzięki niej, jesienią 1977 roku jeden z wyrosłych od małego w Szesnastce harcerzy, ale, jak się komendzie Szczepu wydaje, odpowiednio ''utemperowany'', otrzymuje wreszcie pozwolenie na poprowadzenie drużyny ''Grunwald''. Na szczęście dla Szesnastki jest to uczestnik tajnego sprzysiężenia. Drugi z siedemnastolatków, mniej pokorny zostaje od pracy w Drużynie odsunięty, ale mimo to, pełniąc najrozmaitsze funkcje w Szczepie, aktywnie pomaga w jej prowadzeniu. W ten sposób rozpoczyna się długa, trwająca kilka lat praca u podstaw i proces mozolnego wychodzenie z kryzysu. Drużyna powoli staje na nogi. Ponownie zaczyna się praca zastępami, ustalone zostają nowe polowe wymagania na stopnie harcerskie. Drużyna zaczyna często wyjeżdżać na wycieczki i biwaki, a nawet organizuje dłuższe wypady o charakterze półlegalnych obozów wędrownych. Intensywność i poziom pracy bardzo wyraźnie wzrasta. Drużyna posiada coraz więcej kadry instruktorskiej, która uzyskuje silne wpływy w komendzie Szczepu. Wreszcie jesienią 1978 roku można uznać, że kryzys organizacyjny zostaje przezwyciężony. Drużynę znów charakteryzuje przyzwoita liczebność, duża sprawność organizacyjna, dyscyplina, wzorowa prezencja i wysoki poziom wyszkolenia technicznego harcerzy. Ponadto jeszcze silniej ugruntowana zostaje specyficzna zawiszacka atmosfera, której wyznacznikiem jest silne przywiązanie do własnej tradycji, stwarzające skuteczną barierę bezpieczeństwa dla sprzecznych z istotą harcerstwa trendów lansowanych przez ówczesne władze ZHP. W Drużynie nie używa się mundurów HSPS mimo, że kadra i starsi harcerze są do tego różnymi sposobami nakłaniani, a nieraz wręcz zmuszani.
Poprzez Zawiszaków, do kadry Drużyny docierają wieści o udziale i aktywnej roli Mirka Chojeckiego - drużynowego Grunwaldu z 1969 roku, w działaniach opozycji demokratycznej. Wraz z harcerzami z ''Gromady Włóczęgów'' Warszawskiej Jedynki jest on inspiratorem, twórcą i ofiarnym działaczem KOR-u. Tworzy też prężnie działające wydawnictwo podziemne ''Niezależna Oficyna Wydawnicza''(NOWA). Szesnastka, będąc drużyną młodszoharcerską, nie próbuje nawet włączyć się w tę wielką i niebezpieczną służbę, ale postawa Mirka działa na wyobraźnię instruktorów i inspiruje do jeszcze większych starań na własnym polu działalności, czyli w walce o utrzymanie i wzbogacenie ducha Szesnastki.

16 października 1978 roku Polak, kardynał Karol Wojtyłła, zostaje wybrany głową kościoła katolickiego i jako Jan Paweł II wstępuje na tron papieski. Euforia, jaka ogarnia Polskę nie ma sobie równych w całej historii. Polacy zdają sobie sprawę, że ten wybór może odmienić historię Ojczyzny. W czerwcu 1979 roku papież Jan Paweł II przyjeżdża do Polski. Wszędzie witany jest przez tłumy. W mszach świętych celebrowanych przez papieża uczestniczą miliony Polaków. Są to pierwsze w historii PRL wielkie zgromadzenia publiczne, całkowicie legalne, a przy tym nie reżyserowane przez komunistów. Miliony ludzi przychodzi na nie dobrowolnie i bez żadnego przymusu. Tak ogromna manifestacja przywiązania do zwalczanej przez komunistów religii katolickiej wpływa na wyraźne obniżenie się poczucia zagrożenia ze strony komunistycznego aparatu bezpieczeństwa. Do tej pory społeczeństwo nie miało możliwości wyrażania swoich odczuć i sympatii w tak masowy i zorganizowany sposób. Ludzie, którzy w wyniku braku możliwości stowarzyszania się, blokowania informacji przez cenzurę i oddziaływania partyjnej propagandy, sądzili, że są osamotnieni w swoich poglądach, nagle przekonali się, że nie są sami i że podobnie myśli i odczuwa ogromna większość społeczeństwa. Rozważania i przesłania zawarte w wygłaszanych przez Ojca Świętego kazaniach dodają ludziom otuchy i wiary we własne możliwości. W wyniku tej pierwszej kilkudniowej pielgrzymki papieża do Ojczyzny, Polska staje się z dnia na dzień innym krajem. Polacy odkrywają, że są społeczeństwem, które mimo ponad 30-letniej przymusowej ateizacji zachowało swoją wiarę i poszanowanie dla wartości negowanych i zwalczanych przez komunizm. W ciągu kolejnych kilku miesięcy wyraźnie daje się odczuć całkowitą zmianę nastrojów społecznych. W Polaków wstępuje nadzieja i odwaga. W marcu 1980 roku dochodzi do częściowego bojkotu wyborów do Sejmu. Właściwie, tak jak w całej historii PRL, nie są to żadne wybory, gdyż wszyscy kandydaci zgłaszani są przez PZPR i jej satelickie stronnictwa polityczne. Nie ma żadnych list ani kandydatów niezależnych. Bojkot jest protestem przeciwko tej pseudo-demokratycznej fikcji.
Tymczasem materialne warunki bytu znacznie się pogarszają. Społeczeństwo, zaczyna ponosić konsekwencje ''życia ponad stan'', czyli sztucznie zwiększonego poziomu konsumpcji z pierwszej połowy dekady. Spłata zaciągniętych i w dużej części zmarnowanych kredytów obciąża teraz całe społeczeństwo. W lipcu i sierpniu 1980 roku, na skutek podwyżek cen i kolejnych braków w zaopatrzeniu, wybucha strajk powszechny. Tym razem stan świadomości klasy robotniczej jest zupełnie inny. Inny jest również poziom odwagi strajkujących. Protestujący zapraszają do pomocy inteligencję wywodząca się z różnych grup nielegalnej opozycji. Dzięki temu, w żądaniach strajkujących obok tradycyjnych postulatów płacowych i socjalnych pojawiają się też postulaty o charakterze politycznym takie, jak żądanie zniesienia cenzury i zgody władz na powołanie własnego niezależnego związku zawodowego. W wyniku masowego protestu, który w ostatnich dwóch tygodniach sierpnia 1980 roku paraliżuje cały kraj, przestraszone i zdezorientowane brakiem reakcji Moskwy władze polskiej partii komunistycznej akceptują 21 żądań strajkujących i godzą się na powstanie pierwszej niezależnej masowej organizacji w bloku wschodnim - Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego "Solidarność".

W kolejnych latach dekady w ZHP nie wiele się zmienia, jeżeli nie liczyć stale rosnącego naporu ideologicznego ze strony PZPR i dalszych działań mających na celu liczebne powiększenia organizacji. Obydwu celom służą centralnie organizowane masowe akcje propagandowe, w których uczestniczą setki tysięcy młodzieży takich, jak "Operacja Bieszczady 40", "Frombork 2000", coroczne Alerty Naczelnika ZHP i inne. Pomysł organizowania centralnych akcji programowych na początku jest tylko odpowiedzią władz ZHP na straszliwą bierność większości drużyn, które nie są w stanie samodzielnie formułować celów i programów działania. Później stają się one podstawową formą pobudzania drużyn do jakiejkolwiek aktywności i to aktywności ukierunkowanej wyłącznie na wyznaczane odgórnie cele. Efekt jest taki, że drużyn, w których panuje marazm i tak nie udaje się ożywić, a drużyny do tej pory aktywne zmuszane są do realizacji narzuconych odgórnie programów, co utrudnia im dochodzenie do samodzielnie wyznaczonych celów. I oto w gruncie rzeczy chodzi. Komuniści zabezpieczają się w ten sposób przed inwencją własną harcerzy, która mogłaby ich zaprowadzić w rejony niebezpieczne dla partii i Związku Radzieckiego. W tej sytuacji każda niezależna praca harcerska staje się coraz bardziej utrudniona. Wydaje się, że jeszcze kilka lat takiej polityki i ostatnie reduty prawdziwego harcerstwa rozpłyną się w morzu socjalistycznego plugastwa.

16 października 1978 roku Drużyna po raz pierwszy, w zorganizowany sposób i w mundurach oraz z odzyskanym własnym sztandarem, bierze udział w mszy świętej w intencji poległych Zawiszaków zorganizowanej w kościele św. Jacka, gdzie znajduje się tablica poświęcona Szesnastce. W dobie nieprawdopodobnego wręcz nacisku ideologicznego, nastawionego na ateistyczne wychowanie młodzieży, w dobie szczytowej ekspansji HSPS-u i wobec stanowczego zakazu uczestnictwa harcerzy w życiu religijnym, świadczy to dobitnie o specyfice atmosfery wychowawczej panującej w Drużynie. W dodatku dzięki wyrokom Opatrzności Bożej, albo jak kto woli, dzięki nieprawdopodobnemu zbiegowi okoliczności, w trakcie tej uroczystości do Polski dociera wiadomość o wyborze kardynała Karola Wojtyłły na tron papieski. Fakt, że harcerze Szesnastki dowiadują się o tej przełomowej dla historii Polski nowinie z ust kapłana, uczestnicząc w zakazanej mszy świętej odprawianej w intencji jej własnych harcerzy poległych w walce o Polskę i ideały harcerskie, siłą rzeczy urasta do rangi znaczącego symbolu, który staje się jednocześnie czytelnym impulsem do dalszych wysiłków związanych z odbudową tradycji i ducha Szesnastki. Począwszy od tego zdarzenia Drużyna włącza się coraz częściej w niektóre niezależne przedsięwzięcia narodowe, wpisujące się nurt szeroko pojętej działalności opozycyjnej. Dotyczy to zwłaszcza udziału i służby podczas niektórych uroczystości patriotycznych i kościelnych organizowanych przez środowiska byłych żołnierzy Armii Krajowej, z którymi Szesnastka ma najściślejszy kontakt.

Jednocześnie chłopcom zaczyna brakować kontaktu z innymi, podobnymi drużynami harcerskimi, z którymi można byłoby się zmierzyć w harcerskich ćwiczeniach jak równy z równym i które pojmują harcerstwo podobnie jak oni. W najbliższym otoczeniu takich drużyn nie ma. Prawie cały ZHP to już organizacja na wskroś przeżarta rakiem socjalistycznego modelu wychowania i HSPS-owskich metod działania. Powstaje pomysł odszukania drużyn o podobnej do Szesnastki historii i nawiązania z nimi bliższych kontaktów, który przeradza się w projekt powołania opozycyjnego wobec władz ZHP porozumienia - Unii Najstarszych Drużyn Harcerskich Rzeczypospolitej. Całą wiosnę i lato roku 1980 trwają zwiady w poszukiwaniu i dyskretnym sprawdzaniu drużyn w całej Polsce. Szesnastka jest na tyle silna, że jak się jej wydaje, sama nie potrzebuje już pomocy, a wręcz może i chce swoimi doświadczeniami służyć innym drużynom i wspólnie pracować nad przywróceniem w Polsce przedwojennego modelu harcerstwa.
W połowie sierpnia 1980 roku, na kolejnym na obozie Szesnastki, w wyniku wielogodzinnej poważnej dyskusji instruktorskiej władzę w Szczepie przejmuje kadra drużyny męskiej. Jest to efekt konsekwentnej wieloletniej pracy wielu harcerzy i instruktorów, którzy nigdy nie pogodzili się z odebraniem Szesnastce prawa do swobodnego kształtowania celów i metod harcerskiej pracy w Drużynie. Ich upór doprowadził najpierw do odzyskania kontroli nad własną Drużyną, a potem dzięki konsekwentnemu kształceniu kadry, udało się uzyskać wpływ na władze Szczepu i całkowite uśmierzenie jego represyjnego wobec idei Szesnastki charakteru. Tu znów warto odnotować fakt o znaczeniu symbolicznym. Moment ''odzyskania'' Szczepu wyprzedził o cztery dni proklamowanie przełomowego strajku w Stoczni Gdańskiej, który doprowadził w rezultacie do tak daleko idących zmian w całej Polsce i w Europie. Dzięki uzyskaniu przez instruktorów Grunwaldu możliwości reprezentowania Szczepu 16 WDHiZ w kontaktach zewnętrznych, do Szesnastki dociera pierwsze wezwanie od innych środowisk pragnących odnowy harcerstwa, z którymi wcześniej nie utrzymywano ściślejszych kontaktów. Przy tej okazji wychodzi na jaw rola, jaką byłe narzucone kierownictwo Szczepu odgrywało w procesie izolacji Szesnastki od innych podobnych jej środowisk harcerskich. Okazuje się, że w Warszawie od kilku lat istnieje tajne porozumienie kilku tradycyjnych drużyn i szczepów harcerskich, które stawia sobie za cel pracę nad odbudową tradycyjnego ruchu harcerskiego, jego idei i metodycznych zasad pracy. Są to cele całkowicie zbieżne z projektowaną przez Szesnastkę Unią Najstarszych Drużyn, tyle że środowiska te już dawno potrafiły wprowadzić je w czyn. W konspiracji stosowano w nich tradycyjne Prawo i Przyrzeczenie Harcerskie oraz używano dawnego systemu i nazewnictwa stopni. Środowiska te, od kilku lat systematycznie, ale dyskretnie zapraszały Szesnastkę do udziału we wspólnych zlotach i dyskusjach instruktorskich. Zaproszenia te były przez żeńskie kierownictwo Szczepu odrzucane i utrzymywane w tajemnicy. Gdyby nie to, proces wychodzenia Szesnastki z kryzysu przebiegałby znacznie szybciej i miał bardziej ideowy, a nie tylko techniczny charakter. Na szczęście zmiany dokonane w Szczepie latem 1980 roku przypadają w odpowiednim dziejowym momencie i Szesnastka bez żadnych przeszkód, od samego początku, może wziąć aktywny udział w tworzącym się właśnie ogólnopolskim ruchu odnowy harcerstwa.

____________________________________________
Więcej na ten temat...
Kronika - M.Gajdziński rok 1972
Kronika - M.Gajdziński rok 1973
Kronika - M.Gajdziński rok 1974
Kronika - M.Gajdziński rok 1975
Kronika - M.Gajdziński rok 1976
Kronika - M.Gajdziński rok 1997
Kronika - M.Gajdziński rok 1978
Kronika - M.Gajdziński rok 1979
Kronika - M.Gajdziński rok 1980